poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Poszło o widelce ...

Poszło o widelce, ale zaczęło się od palca. Ale po kolei. Agnieszka, koleżanka trudniąca się szyciem na zamówienie, zbulwersowana w kuchni opowiadała, że klientki proszą ją o "rękawiczki bez palcy". Na co ja z niezrozumieniem: "no i?".
Agnieszka: "no chyba bez palców".
- Bez palców to dziwnie brzmi.
- No tak wszyscy mówią.
- Ja tak nie mówię. Gosia (druga koleżanka), bez palcy czy palców się mówi?
- No bez palcy chyba.
Tu Agnieszka westchnęła, więc postanowiłem wykorzystać moment słabości  "A powiesz nie ma czystych widelcy czy nie ma czystych widelców?". Oczywiście Agnieszka próbowała wmówić, że widelców, jednak z Gosią zdecydowanie się takim pomówieniom przeciwstawiliśmy.
Każdy więc pozostał przy swoim, ale dręczony niepewnością zrobiłem małą ankietkę wśród znajomych i się okazało, że kto z Wielkopolski (Gosia i ja) i Kaszub, ten raczej mówi widelcy, kto z reszty kraju - widelców. Odwołałem się więc do słowników. Ale tam też podobnie: widelcy i obocznie widelców, meczy - meczów itd., ale formy z -ów były częstsze. No ale większość słowników powstaje w Krakowie i Warszawie, co jest pewnym wytłumaczeniem preferowania -ów. Niemniej trwam przy: widelcy, meczy, palcy itd. :)

2 komentarze:

  1. U nas na 100 procent jest "palców", "widelców" :)) Ale ta druga forma jakoś mnie nie razi ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby językoznawcy też byli tacy wyrozumiali, świat wyglądałby inaczej :)

    OdpowiedzUsuń