czwartek, 14 czerwca 2012

Ślizga sprawa - ślizgie słowa

Różnice w języku poszczególnych miejscowości czy szerzej regionów mogą zachodzić na różnych poziomach. Te najwyrazistsze dotyczą leksyki, czyli słownictwa, i ona też zajmowała najwięcej miejsca wśród dotychczasowych postów. Dziś więc postanowiłem wprowadzić jakąś odmianę i zająć się poziomem fonetycznym, a więc wymową wyrazów. Wydawać by się mogło, że nikt nie przywiązuje uwagi do tego, jak wymawia się taki a taki wyraz, bo to przecież tylko dźwięki, a najważniejsze jest znaczenie słów. Może i tak, nie da się jednak ukryć, iż sposób artykulacji odmienny od naszych własnych przyzwyczajeń zwraca naszą uwagę, np. cyste syby Górali, to czyste szyby, lecz inaczej wymawiane niż w języku ogólnym. Wielkopolska, a z nią Golina, również ma swoje odmienności wymawianiowe. Oto kilka z nich dotyczących różnic w dźwięczności głosek:

huźdawka huśtawka i huźdać sięhuśtać się;
glizda glista (słowo często używane na określenie wijących się robaków, np. dżdżownicy);
ślizgi śliski, ślizgo - ślisko (ale czasownik, żeby nie było za łatwo: ślizgać się);
galarepa kalarepa;
branzoletka bransoletka.

Udźwięcznienia występują też często w czasownikach w formach 1. os. l.mn., np. widzieliźmy, robiliźmy i myźmy widzieli, myźmy robili i są jak najbardziej poprawne. Jeśli ktoś miałby okazję posłuchać prof. J. Miodka, to może uda mu się wysłyszeć takie właśnie formy :)

Jest jeszcze wielgi, ale to tylko pozornie przykład wymowy udźwięczniającej jak te powyżej. W rzeczywistości jest to starsza postać dzisiejszego wielki, a więc archaizm fonetyczny. Ponadto w formach ekspresyjnych mamy tylko wielgachny, a nie wielkachny.

Za dalsze przykłady będę wdzięczny :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz